Dziś rano na drogach powiatu natknąć się można na liczną grupę rowerzystów w biało - czerwonych koszulkach. To uczniowie z Małej Szkoły w Szopie, którzy już po raz piąty wyruszają na pielgrzymkę do Częstochowy. O godz. 8 wezmą udział w mszy świętej, potem wsiadają na dwa kółka, by w sobotę zameldować się na mecie.
34 uczniów i opiekunowie, łącznie silna grupa licząca 47 osób, tuż po porannej mszy wsiadła w Szopie na siodełka po to, by przejechać na nich dokładnie 535 kilometrów. Tak rozpoczęła się piąta rowerowa pielgrzymka uczniów Małej Szkoły do Częstochowy (dyrektor Przemysław Łagosz trasę tę pokona po raz dziesiąty, ale w pierwszych latach towarzyszyli mu wyłącznie dorośli).
Odważni mieszkańcy Szopy i okolic dziennie pokonywać chcą ponad 100 kilometrów. Nie ma możliwości, by skrócić dystans, bo umówione są już noclegi na trasie. Aby nie forsować organizmów, grupa będzie robić przerwy co ok. 15 km na regenerację sił.
Dziś pielgrzymi chcą dotrzeć do miejscowości Zamarte za Chojnicami, by spędzi tam noc i nazajutrz, o godz. 6.45, ruszyć w dalsza drogę. Pod względem fizycznym i psychicznym najcięższy będzie trzeci dzień, dlatego po nim, czyli w Boże Ciało, wszyscy spędzą dzień odpoczynku w Licheniu. Gdy w sobotę po południu zobaczą Częstochowę, powinno im to wynagrodzić wszelkie trudy poprzednich dni.
- Gdy pojawia się już znak Częstochowa, to faktycznie jest wielka radość, nawet trochę przedwczesna, bo do miejsca docelowego jest jeszcze dziewięć kilometrów. Zadowolenie jest jak najbardziej zasłużone, bo pokonanie w takim wieku ponad 500 kilometrów to jednak duży sukces – mówi Przemysław Łagosz, dyrektor Małej Szkoły i pomysłodawca wypadów.
W sobotę rowerzyści z Szopy będą uczestniczyć Apelu Jasnogórskim, niedzielny poranek rozpoczną od otwarcia cudownego obrazu, a potem czeka ich powrót do domu, już nie o własnych siłach, lecz autokarem.
Wśród rowerzystów gros to gimnazjaliści, ale jest też jeden uczeń szkoły podstawowej.
- Marcin Klinkosz to szóstoklasista, jedzie z nami już drugi raz, był też w ubiegłym roku i nie miał żadnych problemów z wytrzymaniem trudów wyjazdu – mówi Przemysław Łagosz. - Przez wszystkie lata naszych pielgrzymek były osoby, które ciężko przeżywały podróż, niektórzy mieli trudne chwile, ale nie zdarzyło się jeszcze, by ktoś nie dojechał i był podwożony. Chcemy, by wszystkim się udało, dlatego jeśli ktoś ma mniej sił, dostosowujemy tempo do jego możliwości.
Jeśli kogoś dopadnie kryzys, kontuzja lub defekt, to nie ma się o co martwić - wraz z rowerzystami po raz drugi jedzie bus, który zapewnia asekurację, ale też przewozi bagaże, których nie trzeba wieźć na plecach czy w sakwach.
Przed wyprawą do Czestochowy uczniowie z Szopy mieli „rozgrzewkę”, bo 32-osobowej grupie pojechali na odpust Wniebowstąpienia Pańskiego do Wejherowa. Nie było łatwo, bo na trasie czekało ich wiele podjazdów, dlatego na niektóre z nich pokonywali nie w siodełku, lecz na nogach.
Co ciekawe, uczniowie jeżdżą nie na własnych rowerach, lecz na sprzęcie szkolnym, w który placówka wyposaża się sukcesywnie od kilku ostatnich latach. W zeszłym roku Mała Szkoła zakupiła też kajaki, dzięki czemu regularnie i taniej niż dotąd organizuje spływy po kaszubskich rzekach i jeziorach.
Komentarze (1)
• Adrianek 24.05.2016, 20:10 Zgłoś naruszenie
Dziś jesteśmy Barcinie. Jedzie się naprawdę miło i przyjemnie.