Pojechać do Rio – temu marzeniu od wielu miesięcy podporządkowane jest życie Dominiki Nowakowskiej. Utytułowana zawodniczka z Kiełpina ma realne szanse, by znaleźć się wśród najlepszych na świecie. Nie musi liczyć na powołanie, jak opisywany jako pierwszy w cyklu "Szanse na Rio" Piotr Chrapkowski, bo wszystko jest w jej nogach – jeśli do 11 lipca pobiegnie dwukrotnie w czasie niższym od minimum kwalifikacyjnego, start na igrzyskach będzie miała w garści.
22 maja, podczas międzynarodowego mityngu Grand Prix IAAF w Hengelo w Holandii, pierwszy raz w tym sezonie letnim wystartuje Dominika Nowakowska, czołowa polska biegaczka długodystansowa mieszkająca w Kiełpinie pod Kartuzami. W biegu na 5000 m chce zejść poniżej 15:40, bo taki czas da jej awans na mistrzostwa Europy.
To jednak zupełnie inna impreza i inny czas jest jej celem na ten sezon. Dominika walczy o to, co dla niemal każdego sportowca jest najważniejsze, czyli o start na igrzyskach olimpijskich. Minimum do Rio w biegu na 5000 m, ustalone przez zarówno przez Międzynarodowe Stowarzyszenie Federacji Lekkoatletycznych (IAAF), jak też przez Polski Związek Lekkiej Atletyki, to 15:24. Kiełpinianka biegała już szybciej.
- O starcie na igrzyskach marzy każdy sportowiec, każdemu pali się gdzieś w głowie taka lampeczka, większa lub mniejsza – przyznaje Dominika Nowakowska. - Przed czterema laty było to nierealne, bo dopiero wracałam do biegania po urodzeniu dziecka. O tym, że spełnienie marzenia jest w zasięgu, przekonałam się już rok później. W 2013 roku uzyskałam kwalifikację na mistrzostwa świat z czasem 15 minut i 16 sekund, który był lepszy od minimum olimpijskiego do Londynu. Wtedy oczywiście pojawiła się myśl, że gdybym tak pobiegła rok wcześniej, to byłabym na igrzyskach.
Podobnego rezultatu, będącego trzecim w historii wynikiem na 5000 m kobiet w Polsce, dotąd nie powtórzyła, ale w ubiegłym roku była blisko. W „samotnym biegu” w Watford, w którym ostatnie trzy kilometry pokonywała sama, bez motywujących i narzucających tempo rywalek, uzyskała czas 15:29.
Reprezentantka klubu LKB im. Braci Petk w Lęborku będzie też próbowała zdobyć kwalifikację na dystansie 10000 m. Aby pokonać go w wymaganym czasie 32:15, musiałaby zrobić „życiówkę”, bo jej najlepszy dotąd rezultat w tej konkurencji to 33:16. Poprawienie się o ponad minutę jest jednak możliwe, bo swój rekord Nowakowska uzyskała w biegu ulicznym, a na stadionie tego dystansu dotąd nie biegała.
Zdobycie biletu do Rio na długich dystansach nie jest łatwe. Po pierwsze dlatego, rozgrywanych jest niewiele dużych imprez, które w programie mają takie konkurencje. Po drugie, zawodnik nie może startować zbyt często, bo po tak ogromnym wysiłku organizm bardzo długo się regeneruje. Poza tym, aby uzyskać kwalifikację, nie wystarczy pobiec wystarczająco szybko raz – trzeba potwierdzić formę w drugim biegu. Jest jeszcze jedno ale: Polska na tych dystansach może mieć na IO maksymalnie trzy osoby, jeśli minimum „zrobi” więcej zawodniczek, to pojadą te z najlepszymi czasami.
Biegaczka z gminy Kartuzy przekonuje, że spełnienie wszystkich warunków jest jak najbardziej możliwe.
- Już raz wymagany czas osiągnęłam, więc mogę zrobić to ponownie, tym bardziej, że gdy porównuję moją dyspozycję z 2013 roku i teraz, to obecnie jestem mocniejsza – mówi wielokrotna medalistka mistrzostw Polski. - Przez ostatnie tygodnie, zwłaszcza na obozie w Portugalii, wykonałam największą pracę treningową w życiu, jej efekty są zadowalające, dlatego z optymizmem patrzę na sezon. Fajnie by było już na początku okresu startowego zrobić minimum, ale trudno już na początku sezonu tak szybko pobiec, bo przeważnie potrzebne jest przetarcie. Ważne, by zrobić swoje najpóźniej w czerwcu, wtedy w lipcu mogłabym stłumić formę i ładować akumulatory, by drugi szczyt formy przygotować na Rio.
O tym, jak ciężką pracę wykonywała w Portugalii, pretendentka do wyjazdu na IO opowiada w poniższym nagraniu:
Czy myśli już o tym, jak będzie na igrzyskach?
- Cały czas o tym myślę, bo zakładam, że uda się do Rio pojechać. Znajomi sportowcy mówią, że tam jest jak na wojnie, kończą się koleżeństwa, każdy skupia się na sobie i chce być najlepsza wersją siebie, fizycznie i duchowo. Biegi na takich imprezach są „czajone”, nikt nie biegnie po wynik, tylko jak najmniejszym nakładem sił chce wejść do finału, ale myślę, że czas w okolicy rekordu życiowego mógłby dać mi wysokie miejsce. Na długich dystansach dominują czarnoskóre zawodniczki, dlatego sukcesem dla mnie, jak dla każdej europejki, będzie dostanie się do finału. Nie myślę o podium, bo marzenia muszą być realne, ale sam finał byłby megasukcesem.
Przygotowania pod okiem trenera i męża Karola Nowakowskiego finalistka mistrzostw świata rozpoczęła już w październiku. Pracowała na Kaszubach i na kilku obozach przygotowawczych, obok wspomnianej Portugalii także np. w kwietniu w Szklarskiej Porębie. Zanotowała też już kilka startów, m.in. w Hannut Joker Cross Cup była piąta ogólnie i trzecia wśród europejek. Ostatnio czterokrotnie wygrywała na Kaszubach – Linii, Czarnej Dąbrówce i dwukrotnie w Lęborku.
Komfort w przygotowaniach do najważniejszych startów w życiu Dominice Nowakowskiej zapewniają sponsorzy, m.in. firmy Syldar z Kiełpina, Janca z Kartuz oraz od niedawna firma stolarską Mat-Bud z Kiełpina.
Komentarze (0)