Zadowoleni, bo choć bez medalu, to z wysokimi pozycjami wróciła ekipa GKS-u Cartusii Kartuzy z Mistrzostw Polski w Kolarstwie Szosowym w Świdnicy 2016. Pięć sekund zabrakło do pudła Patrycji Lorkowskiej, a miejsce w dziesiątce najlepszych młodzieżowców zajął Artur Sowiński.
Siedmioro kolarzy liczyła reprezentacja Kartuz na szosowych mistrzostwach Polski w Świdnicy. Dwoje z nich startowało w najmłodszej kategorii juniorów. Wśród chłopców Kacper Wiszniewski zajął 11 miejsce w czasówce i 31 w wyścigu ze startu wspólnego. W zmaganiach dziewcząt dwukrotnie bardzo dobrze pojechała Patrycja Lorkowska. Na kreskę zajęła jedenaste miejsce (wygrała Karolina Perekitko do niedawna jeżdżąca w Cartusii, teraz Pacyfiku Toruń), w jeździe indywidualnej na czas uplasowała się na świetnej czwartej pozycji. Dała z siebie absolutnie wszystko, a do medalu zabrakło ledwie pięciu sekund.
- Patrycja zanotowała chyba najlepszą czasówkę w życiu, potrafiła się wyjechać do samego końca, za co należą jej się wielkie brawa. Pod górę pojechała tak mocno, że z góry już ją zemdliło, trzy kilometry przed metą zwymiotowała i choć dojechała do mety z dobrym czasem, to straciła cenne sekundy, których zabrakło do podium – relacjonuje Dariusz Malecki, trener Cartusii.
Najliczniejsza, bo pięcioosobowa grupa kartuzian ścigała się w kategorii orlików, czyli do 23 lat. Jako dziewiętnastolatkowie są najmłodszym rocznikiem w tej grupie i muszą rywalizować ze starszymi i bardziej doświadczonymi rywalami, dlatego ich start ocenić należy bardzo dobrze.
W czasówce Szymon Sajnok wykręcił 11. czas, Damian Sławek był 15., Artur Sowiński 20., Adrian Kaiser 21., a Maciej Pojawa 25. W starcie wspólnym też byli wysoko.
- Szymon Sajnok zjechał na mistrzostwa wprost z obozu kadry narodowej torowców w Zakopanem, gdzie między innymi korzystał z pokojów hiperbarycznych. Jak zwykle po takich zabiegach nie miał dół formy i w czasówce nie mógł powalczyć o więcej. W sobotę organizm już się zregenerował i na wyścigu wspólnym Szymon był niesamowicie mocny, ale trasa była ciężka, górka była zbyt stroma dla Szymona, dlatego pojechaliśmy na lepszego górala, jakim jest Artur Sowiński – tłumaczy Dariusz Malecki, trener Cartusii.
Grupa kartuzian podjazd pod górę zaczynała w środku peletonu i nie mogła zareagować, gdy czołówka grupy odjechała reszcie stawki. Jak się okazało, odjazd był skuteczny, bo ucieczka dojechała do mety i rozstrzygnęła między sobą walkę o medale.
Sowiński tuż po odjeździe próbował gonić harcowników i ciągnął cały peleton, stracił jednak przy tym mnóstwo sił. Przegapił przez to drugą, pięcioosobową ucieczkę, która mogła dotrzeć do czołówki. Zabrał się w niej Sajnok, ale widząc, że jego lider został, poczekał na kolegę i przez wiele kilometrów dociągał do do czołówki. Duet Cartusii zmniejszył w ten sposób dużą część strat i awansował o wiele pozycji, ale „czuba” nie dało się już doścignąć.
Ostatecznie Swoiński dojechał na ósmym miejscu ze stratą 4:08 do zwycięzcy, Sajnok o wykonanej robocie puścił koło i skończył na 15 miejscu, a w dwudziestce zmieścił się też Damian Sławek, który minął linię mety jako 19. Pozostali kartuzianie – Adrian Kaiser, Remigiusz Komisarek i Maciej Pojawa – wykonali swoją robotę i, jak zresztą znaczna część kolarzy, nie zmieścili się w limicie czasu, przez co nie byli klasyfikowani.
- Przed Sowińskim, podobnie jak przed większością naszego zespołu, wciąż jest dużo nauki, bo choć Artur jest mocny w górach, to musi jeszcze zdobyć doświadczenie w walce o pozycje, umieć dobrze oceniać sytuację, ostudzić głowę i współpracować z drużyną i trenerami – przyznaje trener Malecki. - Mimo tego jestem bardzo zadowolony z postawy wszystkich naszych zawodników na mistrzostwach. Gdyby ktoś przed startem zaproponował mi takie wyniki, to brałbym je w ciemno, bo jak na pierwszorocznych orlików są bardzo dobre zarówno ze startu wspólnego, jak i z czasówki. Zdobyliśmy dużo punktów do klasyfikacji współzawodnictwa dzieci i młodzieży, w której już mamy znacznie lepszy wynik, niż przed rokiem.
Komentarze (0)