Dariusz Michalczewski, znakomity pięściarz, wraz z żoną Barbarą Imos gościł w niedzielę w Kiełpinie na turnieju futsalu sześciolatków. Przyjechał aby dopingować sześcioletniego syna, który był jednym z bohaterów zawodów. Darek junior dla Sportu na Kaszubach udzielił pierwszego w życiu miniwywiadu, mający za sobą tysiące rozmów z mediami "Tiger" też znalazł chwilę dla redakcji portalu.
Rozmowa z Dariuszem Michalczewskim przeprowadzona podczas turnieju Futsal Cup Kiełpino 2016
Dziecięcy turniej piłki nożnej w Kiełpinie pod Kartuzami, a na trybunach Dariusz Michalczewski i to bynajmniej nie w roli zaproszonego gościa…
Jestem tutaj, bo kibicuję synowi. Dariusz ma sześć lat, gra w Pokoleniach Lechii Gdańsk na pozycji napastnika.
I jak dziś się spisuje?
Gra dzisiaj naprawdę super. Strzelił już kilka bramek, wykorzystał rzut karny, który zaważył na wejściu jego drużyny do finału, więc zasłużył na pochwały (rozmowa przeprowadzona była przed finałem, w którym Dariusz junior zdobył bramkę na wagę zwycięstwa PLG w turnieju – przyp. red.).
Tata mocno przeżywa każde zagranie syna...
Bardzo się denerwuję i mocno przeżywam każdy mecz, ale w drużynie nie wtrącam się w nic, mamy świetnego trenera, który wszystko organizuje i dobrze prowadzi chłopaków. Emocje dla rodziców podczas takich zawodów są na pewno bardzo duże.
Należy pan do bardzo zajętych ludzi i na pewno nie brakuje panu najróżniejszych zajęć, a mimo to znajduje pan czas, by jeździć z synem na zawody.
Staram się być na wszystkich jego meczach. W jakimś sensie zaprzepaściłem młodość moich dwóch starszych synów, a dziś Michał ma już 29 lat, Nicolas 25. Wtedy byłem pępkiem świata, wszystko było ustawione pode mnie, dlatego teraz staram się życie ułożyć pod syna i spędzać z nim jak najwięcej czasu. Nie chcę, żeby znów uciekło mi coś ważnego, a przecież chwila moment i Darek będzie dorosły.
Kiedyś bywało z tym różnie, dziś rodzice tłumnie jeżdżą z dziećmi na zawody. To chyba ważne, zarówno dla małego Darka, jak i jego taty, być w takich chwilach razem?
Podejście w tej sprawie zmieniło się bardzo mocno, wystarczy rozejrzeć się tutaj i zobaczyć, ilu jest kibiców na trybunach, a to przede wszystkim właśnie rodzice. Ogólnie spędzam z synem bardzo dużo czasu, wożę go do szkoły, na treningi, na basen, więc nie wyobrażam sobie, gdybym miał nie być także na meczu. Także dla Darka byłoby czymś nienormalnym, gdyby tata opuścił jego turniej.
Odradzał pan synowi boks, skoro wybrał piłkę nożną?
Nie, Darek sam chciał grać w piłkę. Bardzo lubi się ruszać, uprawia taniec towarzyski i dobrze mu to wychodzi, regularnie chodzi na basen i na tenisa, ale bardzo lubi też futbol. Chciał, żebym nauczył go boksować i pewnie to zrobię, ale mam nadzieję, że nie będzie zawodowym bokserem, bo skoro oglądając go na boisku piłkarskim jestem tak nerwowy, to przy ringu chyba bym umarł.
⇒ Dariusz junior Michaczewski na turnieju Futsal Cup 2016 - wypowiedź, zdjęcia, filmik
Pana starsi synowie uprawiają sport?
Zawodowo nie, chociaż w ogóle mają talent do sportu, świetnie grają w piłkę, jeżdżą na nartach czy grają w tenisa, do tego Nicolas zajmuje się crossfitem. Traktują to jednak hobbystycznie, bo mają swoje firmy - starszy bawi się w jubilerkę, a młodszy założył z kolegami fundusz inwestycyjny i ciągle żyje pomiędzy Londynem i Nowym Jorkiem.
Kibicem piłkarskim jest pan nie tylko ze względu na hobby syna…
To prawda, lubię futbol. Jestem kibicem Bayernu Monachium i Lechii Gdańsk. Mecze oglądam raczej na żywo, choć zdarza się, że też w telewizji.
Wspiera pan sport, w tym piłkę nożną, nie tylko kibicując, ale też pomagając finansowo poprzez fundację Równe Szanse.
Wśród podopiecznych fundacji mamy wielu różnych sportowców, są to bokserzy, ale też pływacy, zapaśnicy i przedstawiciele wielu innych dyscyplin. Są też piłkarze, ostatnio trzech chłopaków ze starszej grupy Pokoleń Lechii Gdańsk otrzymało stypendia. Fundacja opiekuje się zresztą całą tą szkółką.
Co myśli pan o turniejach, takich jak ten dzisiejszy w Kiełpinie?
Bardzo fajnie, że takie imprezy się odbywają. Jestem pełen podziwu dla ludzi, którzy to organizują i poświęcają swój czas, a pieniędzy przecież tego żadnych nie ma.
Dawniej zwracał pan uwagę na ogromne różnice pomiędzy Polską i Niemcami, także w kwestii rozwoju sportu i infrastruktury sportowej. Dziś mamy w kraju piękne stadiony i efektowne hale nie tylko w wielkich miastach, ale też na przykład w Kiełpinie, niewielkiej miejscowości na Kaszubach. Chyba nie mamy się już czego wstydzić?
Oczywiście, teraz to my mamy nowsze drogi, nowsze stadiony, nowsze supermarkety, oni mają już „starówkę”. Znajomi z Niemiec, gdy do mnie przyjeżdżają, są pełni podziwu, jak Polska się rozwija, także mentalnie. Nasza młodzież też jest już inna, swobodnie rozmawia wieloma językami, jeździ po świecie, studiuje zagranicą, poznaje inne kultury i innych ludzi. W sporcie też widać ogromny postęp, cieszę się, że porobiło się tak dużo orlików, stadionów i hal, bo dzięki temu dzieci zajmują się też sportem, a nie tylko komputerami, telefonami, ipadami. Ważną rolę odgrywają rodzice, którzy powinni pomagać dzieciom, wozić je na treningi i mecze, nie zwalniać ich z lekcji WF-u. Mam nadzieję, że fala popularności spotka jeszcze kiedyś boks i dzieci będą rwały się także do tego sportu.
Komentarze (0)