Szymon Sajnok wrócił dziś do Polski po wywalczeniu złotego medalu w omnium podczas Mistrzostw Świata w Kolarstwie Torowym w Apeldoorn. Na lotnisku w Gdańsku na kartuzianina czekało powitanie zgotowane przez rodzinę, przyjaciół, przedstawicieli sekcji kolarskiej Cartusii i kibiców. - Jeszcze do końca nie dociera do mnie to, co się wydarzyło - mówił świeżo upieczony mistrz świata.
- Wizualizowałem sobie, że mistrzostwo świata zdobywam na ostatnim finiszu, moje marzenia spełniły się więc w stu procentach - mówił Szymon Sajnok, gdy w niedzielę wrócił do Polski ze zdobytym dzień wcześniej medalem mistrzostw świata. - Wciąż nie do końca dociera do mnie to, co się stało, wyścigu jeszcze nie analizowałem jeszcze dokładnie. Ostatnie dziesięć rund słabo już pamiętam, muszę chyba przypomnieć to sobie na jakiejś transmisji.
Na lotnisku na mistrza świata czekała niespodzianka, czyli powitanie przygotowane przez bliskich i kibiców.
- Nikt nie zdradził, że będzie na mnie czekał na lotnisku, ale domyśliłem się, że coś się szykuje, bo co chwilę ktoś pytał, o której godzinie ląduję – przyznawał Sajnok.
Podczas powitania odśpiewano sto lat, były też wielka flaga, kwiaty, moc uścisków i gratulacji. Z pierwszymi pospieszyła mama medalisty. Jakie pierwsze słowa skieruje do złotego syna?
- Powiem: kocham ciebie synku, jesteś najlepszy na świecie – zapowiadała Małgorzata Sajnok oczekując na przylot. - Zawsze, gdy tylko mogę, oglądam Szymona, w telewizji, internecie czy na żywo, jak ostatnio w Pruszkowie. Zawsze są to dla mnie wielkie emocje, ale w sobotę osiągnęły one apogeum, straciłam przez te nerwy chyba pięć lat życia.
Wśród witających nie zabrakło Wiesława Hirsza, dyrektora sportowego sekcji kolarskiej Cartusii.
- To oczywiście największy sukces naszej sekcji. Działamy od 2000 roku, nasi zwodnicy i wychowankowie mieli już wiele osiągnięć na szosie i na torze, Szymek i Damian Sławek zdobywali medale mistrzostw Europy, a nasz wychowanek Paweł Poljański stawał na podium Vuelta a Espana. Mistrzostwo świata, do tego w elicie, to historyczna chwila i w pewien sposób ukoronowanie naszej pracy – mówił. - Marzy nam się jeszcze medal igrzysk olimpijskich i jeśli wszystko pójdzie dobrze, już w Tokio Szymon może mieć na to duże szanse.
Na lotnisku zabrakło ostatnich trenerów Szymona z Cartusii, czyli Sebastiana i Dariusza Maleckich (wcześniej trenerami Sajnoka byli śp. Franciszek Ilisiński i Aleksandra Zabrocka). Sebastian został na welodromie w Holandii, jako asystent trenera kadry narodowej, Dariusz przebywa z kartuskimi kolarzami na zgrupowaniu w Hiszpanii. Przypomina, że mistrz świata długo niechętnie jeździł na tor i niewiele brakowało, aby nie zajął się tą specjalnością na poważnie.
- Szymek wielki kolarski talent przejawiał od samego początku, jako młodzik zdobył pierwszy medal, w juniorach młodszych zaczął odnosić poważne sukcesy. Na torze wygrał olimpiadę młodzieży, a potem, jako junior, pierwszy raz został mistrzem Polski w wyścigu na dochodzenie. Pamiętam, z jaką łatwością nadrobił wtedy błyskawicznie okrążenie i rwał się, by zrobić to ponownie - wspomina Dariusz Malecki. - Potem Szymek zraził się do toru, bo ówczesny trener kadry narodowej juniorów odesłał go po konsultacji twierdząc, że nie nadrobi braków technicznych. Przed dwoma laty na szczęście wrócił do tego i został reprezentantem Polski. Długo namawiałem go, by pojechał na zgrupowanie, tłumaczyłem, że to okazja, aby pojechać na igrzyska olimpijskie. Dał się przekonać, pojechał i trener Jacek Kasprzak nie krył potem, że to prawdziwy diament. Trener Kasprzak nauczył Szymka techniki, zaczął stawiać na niego w omnium i włączył do kadry młodych talentów, która przygotowuje się do Tokio.
Medalista z Apeldoorn nie będzie miał zbyt wiele czasu na delektowanie się sukcesem. W domu spędzi ledwie kilka dni, podczas których czeka go niezliczona liczba wywiadów i spotkań, o które prosili już m.in. burmistrz Kartuz czy minister sportu.
Już w piątek kartuzianin wraca do codziennych obowiązków - leci do Belgii, gdzie startuje i trenuje jego grupa CCC Sprandi Polkowice. Przyznaje, że mimo sukcesów tor pozostaje dla niego „zabawą”, a priorytetem pozostaje szosa, dlatego chce teraz z jak najlepszej strony pokazać się w wyścigach dla nowego teamu.
Komentarze (0)