Dziś trzecioligowcy z powiatu grają kolejne ligowe mecze, a my wracamy jeszcze do derbów powiatu KS Chwaszczyno - GKS Przodkowo. W sobotę, po spotkaniu wygranym przez gospodarzy 1:0 rozmawialiśmy z trenerem gospodarzy Łukaszem Kowalskim o tym spotkaniu i nie tylko.
⇒ Zobacz relację i zdjęcia z meczu KS Chwaszczyno - GKS Przodkowo
Dzisiejsze zwycięstwo jest dla pana zespołu ważne w dwójnasób: po pierwsze, czekaliście na nie od czterech kolejek, po drugie, pokonaliście lokalnego rywala.
Umówmy się, że nasz mecz to nie derby Arka – Lechia czy Wisła – Cracovia, natomiast oczywiście podchodzimy do nich inaczej, naszym włodarzom zawsze zależy na zwycięstwie, zawodnicy również przykładają do tego meczu szczególną wagę.
Tym bardziej, że piłkarze obu ekip znają się doskonale, a do tego w Przodkowie grają byli piłkarze Chwaszczyna i odwrotnie, jak choćby strzelec gola.
Cieszy mnie to, że zwycięską bramkę zdobył właśnie Krzysiek Cysewski, który był zawodnikiem Przodkowa. Myślę, że to doda mu skrzydeł w powrocie do formy po kontuzji. Najważniejsze jest jednak to, że zdobyliśmy trzy punkty.
Te punkty były wam potrzebne jak powietrze, bo po świetnym początku i trzech wygranych z rzędu, przyszła słabsza seria…
Szkoda tych ostatnich spotkań, bo w czterech kolejkach zdobyliśmy tylko jeden punkt. Szwankowało kilka elementów, jak stałe fragmenty gry. W Świeciu na sześć bramek pięć straciliśmy właśnie w ten sposób i choć przy wyniku 6:2 o tym, kto był lepszy się nie dyskutuje, to na pewno nie zasłużyliśmy na takie baty. Dzisiaj poprawiliśmy stałe fragmenty i są efekty, ale czapki z głów przed chłopakami za cały mecz, zwłaszcza za determinację, którą wykazali, przede wszystkim pod swoją bramką, choć w ofensywie też mieliśmy kilka akcji, po których aż wstyd, że nie zakończyły się bramką.
Zagraliście na zero z tyłu dzięki defensywie, ale też bramkarzowi i odrobinie szczęścia, bo Przodkowo mogło wyrównać.
Oczywiście, przy prowadzeniu 1:0 przeciwnik zawsze ma okazje, zwłaszcza, że w pole karne wchodziło pod koniec dziewięciu piłkarzy Przodkowa, a wszyscy to wielkie chłopy. Patryk Kamola zasługuje na szczególne wyróżnienie, choć nie dysponuje dużymi gabarytami typu Konrad Jałocha, bardzo dobrze wychodził do dośrodkowań i w wielu przypadkach nam pomógł. Pomijam już to, że „Kamol” obronił karnego i dzięki temu nie straciliśmy gola, a to klucz do dobrych wyników. W poprzednich meczach zdobyliśmy po dwie bramki i nie zrobiliśmy żadnych punktów, a dziś strzeliliśmy jedną bramkę i mamy zwycięstwo.
Zrealizowaliście plan na ten mecz, czyli powstrzymaliście Stasiaka.
Cieszę się, że w meczu z nami nie powiększył swojego dorobku, o to nam chodziło i zespół z konsekwencją nasze założenia zrealizował. Radek Roeske miał na boisku przede wszystkim odcinać Stasiaka od podań i robił to naprawdę fenomenalnie…
… mimo że jest o dwie czy trzy głowy niższy. Rozumiem, że to nie był przypadek, że wystawił Pan niskiego zawodnika na dwumetrowego Stasiaka, bo często wbrew pozorom dużemu trudniej walczy się z małym niż z równym sobie wzrostem.
Faktycznie, Radek sięga Stasiakowi do pasa, ale miał zawsze stać przed nim i tak też było, przez co „Stasiu” przez cały mecz miał problemy z otrzymywaniem podań i przyjmowaniem piłki. Do tego wyższy zawodnik pomagał atakując rywala z tyłu i to się sprawdziło najlepiej, jak mogło.
Na początku rundy poszybowaliście w górę tabeli i mogło się wydawać, że o utrzymanie będziecie spokojni. Teraz znów wygląda na o, że walka o ligowy byt potrwa do samego końca i w każdym meczu trzeba "gryźć trawę" tak, jak z Przodkowem.
W ośmiu meczach tej rundy zdobyliśmy trzynaście punktów, co i tak jest dobrym wynikiem, ale oczywiście walczymy dalej. Sprawa jest prosta, musimy wygrywać, bo przy naszych zwycięstwach nikt nas nie dogoni. Choćby nie wiadomo co działo się za naszymi plecami, punktując spokojnie sobie byt w tej lidze zapewnimy.
Komentarze (0)