Zdobycie mistrzostwa, pucharu i trzeciego miejsca w klasyfikacji strzelców Kartuskiej Halowej Ligi Piłki Nożnej z New Look Kartuzy, zwycięstwo, pięć bramek (w tym jedna niezwykłej urody) i tytuł najlepszego zawodnika meczu FC Kartuzy - Jaguar Gdańsk, a także dwa gole w debiucie w Kamienicy Królewskiej w zaległym meczu klasy okręgowej - tak udane są ostatnie dni dla Michała Papiny, piłkarza z Kartuz, z którym serwis SportNaKaszubach.pl przeprowadził rozmowę na temat wszystkich tych osiągnięć.
Jak poczułeś się odbierając nagrodę „Man of the match” pierwszego spotkania FC Kartuzy w II lidze futsalu?
Najbardziej cieszy mnie zwycięstwo drużyny, udany początek sezonu i dobra atmosfera przed kolejnymi meczami, a takie indywidualne wyróżnienie to podwójna radość. Niespodzianka była tym milsza, że jako zawodnicy nie wiedzieliśmy o tej nagrodzie, dlatego byłem bardzo zaskoczony.
Masz już w swojej kolekcji tytuł MVP, nieczęsto przecież przyznawany na meczach piłkarskich?
Miałem już przyjemność odebrać taką statuetkę podczas ligi halowej w Kartuzach. Tytuł MVP był przyznany kilka lat temu, gdy rozgrywki były na bardzo wysokim poziomie, podczas meczu Mściwoja z Tombudem nazwanego wtedy Gran Derbi.
Kto oglądał poniedziałkowe spotkanie nie miał wątpliwości, że nagrodę mogłeś otrzymać tylko ty, nawet nie ze względu na pięć bramek, ale tę jedną przepiękną, strzeloną nożycami.
Akurat mecz mi wyszedł, co jest zasługą całej naszej czwórki z New Look, bo jesteśmy dobrze zgrani, dobrze się rozumiemy i wiemy, gdzie sobie dogrywać. Jeśli chodzi o bramkę w końcówce pierwszej połowy, to nie była przypadkowa, dokładnie tak sobie to wyobrażałem. Spojrzałem na zegar, że do końca zostały trzy sekundy, pokazałem Jarkowi, żeby rzucił mi na prawą stronę, pobiegłem tam, przyjąłem na klatę i uderzyłem czymś pomiędzy nożycami i wolejem, weszło po długim.
⇒ Zobacz koniecznie: relacja, zdjęcia i filmik z meczu FC Kartuzy - Jaguar Gdańsk
Ty, ale też twój brat jesteście specjalistami od efektownych goli, żeby wspomnieć na przykład bramkę Dawida z finału ubiegłorocznego turnieju na kartuskim orliku…
Zdarza nam się strzelać ładne bramki. W młodości trenowaliśmy bardzo długo zapasy, salta i akrobatyka zostały nam we krwi, to wciąż coś, co lubimy i gdy jest okazja, to próbujemy w meczach wykonać przewrotkę czy coś widowiskowego.
Wracając do meczu: zaskoczyła was postawa Jaguara?
Trochę tak, znaliśmy nazwiska naszych przeciwników i spodziewaliśmy się cięższego meczu meczu. Do wyniku 2:0 czy 3:1 mogło być różnie, ale strzeliliśmy dwie kolejne bramki i nasi rywale posypali się. Widać, że w Jaguarze grają zawodnicy z trawy i mimo że piłkarsko prezentują się podobnie do nas, to wyraźnie brakuje im zgrania na hali, do tego trochę pogubili się, gdy wycofali bramkarza. My też nie jesteśmy pofesjonalistami, nie trenujemy pięć razy w tygodniu i nie znamy wszystkich schematów, ale postawiliśmy na 1-2 i tego się trzymamy.
Teraz czeka was jak się wydaje zdecydowanie trudniejszy mecz z Budmaksem. Derby wyzwalają w was dodatkowe emocje? Z zawodnikami z Przodkowa znacie się doskonale, duża część waszego zespołu grała w Budmaksie kilka tygodni temu w halowym pucharze, to dodaje dodatkowego smaczku rywalizacji...
Nie spinamy się jakoś specjalnie na Budmax przynajmniej ja podchodzę do niego spokojnie, chcę wyjść i pokazać, co potrafię. To na pewno będzie bardziej wyrównany mecz, na pewno będziemy walczyć, a jak się zakończy, zobaczymy. To prawda, że wszyscy się znamy, każdy wie, jak drugi zawodnik się zachowa, a to zarazem ułatwia i utrudnia zadanie. Na 40 minut wyłączamy się z osobistych relacji, a po meczu niezależnie od rozstrzygnięcia uśmiechniemy się do siebie i będzie wszystko dobrze.
⇒ Budmax Przodkowo - AZS UG Gdańsk - zdjęcia, wideo i wypowiedzi z meczu 1/8 HPP
Dobry początek sezonu dodał wam pewności, że jesteście w stanie osiągnąć cel, którego nie ukrywacie, czyli wygrać II ligę i awansować pierwszej?
Tak. Przed meczem wiedzieliśmy, jak to wszystko się potoczy, ja przynajmniej podchodziłem do tego spokojnie i bez większych oczekiwań. Kiedy jednak wyszliśmy na fajną halę, zobaczyliśmy pełne trybuny, doping, oprawę i cheerleaderki, to zaczęło nam zależeć. Teraz jeszcze bardziej chcemy awansować, wiemy, że mamy fajną drużynę i pierwsze miejsce na pewno jest w naszym zasięgu. Dziękujemy kibicom, którzy przyszli na mecz i nas dopingowali, dzięki nim mamy ogromną motywację do gry. Mamy nadzieję, że pozostaną z nami i może nawet liczniej będą pojawiać się na kolejnych meczach, także na tym w Przodkowie.
Ostatnie tygodnie to dobry czas dla ciebie i kolegów z New Look, bo nie tak dawno odbieraliście złote medale za mistrzostwo w Kartuskiej Halowej Lidze Piłki Nożnej.
Bardzo cieszymy się z tego zwycięstwa, także dlatego, że choć jako zawodnicy graliśmy w lidze od lat, to jako zespół byliśmy debiutantami. New Look występował już na turniejach orlikowych, teraz postanowiliśmy sprawdzić się w lidze halowej. Chciałbym podziękować chłopakom za zaangażowanie i zawziętość do samego końca.
Wygraliście ligę chyba nadspodziewanie łatwo, bo przed sezonem wydawało się, że zmagania będą trzymać w napięciu do samego końca.
To prawda, też myśleliśmy, że będzie trudniej, ale okazało się, że walka była wyrównana do 10 kolejki, potem zyskaliśmy duża przewagę i mogliśmy już grać spokojnie.
W pewnym momencie wydawało się, że zostaniecie prawdopodobnie pierwszą drużyną w historii I ligi w Kartuzach, która wygrałaby wszystkie mecze, ale przytrafiły wam się wpadki.
Nie myśleliśmy o tym, chcieliśmy wygrać każdy mecz, ale się nie udało. Szkoda nam zwłaszcza ostatniego spotkania przegranego z Elusem, ale zespół z Kartuz był tego dnia lepszy.
Na koniec dobyliście podwójną koronę wygrywając turniej prawdy. Nie mieliście ochoty sobie odpuścić?
Do turnieju przystępowaliśmy na luzie i bez żadnych celów. Przyszliśmy i w szatni powiedzieliśmy sobie, że gramy swoje. Poszło na tyle dobrze, że wygraliśmy.
⇒ Przypomnij sobie, jak było na zakończeniu KHLPN
Czy jako New Look wystąpicie też w letnim turnieju w Kartuzach i w KHLPN za rok?
Tak, w turnieju będziemy po raz czwarty bronić tytułu i chcemy pobić rekord, planujemy też grać pod tą nazwą w kolejnej lidze halowej.
Michał Papina gra nie tylko w hali, ale też na trawie, od tej rundy w Kamienicy Królewskiej.
Tak, lubię i halę, i trawę. Zadebiutowałem już w nowym zespole, zdążyłem strzelić dwie bramki w ostatnią niedzielę w zaległym meczu. Najważniejsze, że pierwszy mecz wygraliśmy, teraz czas na Władysławowo.
Rozmawiał: Bartosz Cirocki
Komentarze (0)