Z niszowego klubu czwartoligowego zrobiliśmy czołowy klub zreformowanej III ligi i w takim stanie go zostawiam - mówi Sebastian Letniowski, były trener GKS-u Przodkowo, a obecnie już Bałtyku Gdynia, w rozmowie z portalem SportNaKaszubach.pl.
Dlaczego Bałtyk Gdynia?
To według mnie jedyna droga rozwoju dla mnie po GKS-ie Przodkowo, bo niestety zespołu z wyższej ligi nie mogę póki co prowadzić ze względu na brak kwalifikacji UEFA PRO. Bałtyk Gdynia to klub z tradycjami, ze sporą liczbą kibiców, jedyny taki na tym szczeblu rozgrywkowym w województwie pomorskim.
Rozumiem, że w nowym miejscu chce pan wywalczyć to, czego nie udało się zdobyć w Przodkowie, czyli awans do II ligi?
Jeżeli chodzi o cel to oczywiście jest nim awans, ale niekoniecznie w pierwszym roku. Teraz dostałem zadanie zbudowania silnego zespołu od podstaw i nie ukrywam, że to w okresie letnim jest ciężkie zadanie, ale lubię wyzwania i wierzę, że ciężka praca sztabu szkoleniowego oraz zawodników przyniesie nam sukces. Z drugiej strony, każdy trener ma swój pomysł na zespół, więc budowanie od podstaw mnie nie przeraża - podobnie zaczynałem z GKS-em.
Do Przodkowa przyjedzie pan tym razem w roli gościa, czyli trenera Bałtyku. To będzie sentymentalna wizyta?
Ciężkie były dla mnie ostatnie mecze i treningi w Przodkowie i myśl, że to koniec pięknej przygody. Spędziłem tu trzynaście lat, trasę Gdańsk - Przodkowo znam na pamięć. Ciężko będzie wchodzić do szatni gości na stadionie w Przodkowie, ale tak jest w piłce.
Niech pan opowie o tych trzynastu latach z GKS-em. Jak się zaczęło?
Pamiętam jak dziś, gdy otrzymałem telefon od prezesa Jaskólskiego, że chciałby żebym grał w jego zespole. To było 13 lat temu, to był zupełnie inny klub, z fatalnym boiskiem i całą infrastrukturą. Patrząc na to, jak wszystko ewoluowało, mogę być tylko dumny, że miałem w tym swój udział. Jako zawodnik grałem w klubie przez 8 lat - w tym czasie awansowaliśmy z 5 do 4 ligi.
W Przodkowie rozpoczął pan przygodę z trenerką...
Grając prowadziłem przez cztery lata zespół rocznika 1997 - z niego wywodzi się Cezary Gawron na co dzień grający w III - ligowym GKS. Od sezonu 2012/2013 do końca tego sezonu prowadziłem I zespół GKS Przodkowo. Objąłem to stanowisko wraz z Mirkiem Pawłowskim w momencie. gdy zespół był w rozsypce, zajął 10 miejsce w IV lidze trzy punkty nad pozycją spadkową. Dodatkowo, przez różnego typu zawirowania, zawodnicy nie chcieli grać w naszym klubie, ziemia była spalona. Pomimo problemów zebraliśmy grupę młodych zawodników głodnych sukcesu i już w pierwszym sezonie zajęliśmy 3. miejsce, w walce o awans Kaszubia i Potęgowo były nieosiągalne. Po tym sezonie stwierdziłem, że brakuje nam doświadczenia żeby awansować. Wsparliśmy się kilkoma ogranymi zawodnikami i w sezonie 2013/2014 byliśmy bezkonkurencyjni awansując do III ligi.
Robił pan bilans meczów swoich jako trenera?
Tak, statystyka za pięć sezonów to: 92 zwycięstwa , 32 remisy, 38 porażek.
Co, poza wspomnianym awansem, uznaje pan za swoje osiągnięcia?
Największym sukcesem sportowym był niewątpliwie awans, ale mnie osobiście cieszy to, że z niszowego klubu czwartoligowego zrobiliśmy czołowy klub zreformowanej III ligi i w takim stanie go zostawiam.
A największa porażka w tym czasie? Brak mistrzostwa w poprzednim, wydawało się wygranym już sezonie?
Poprzedni sezon z jednej strony był największym sukcesem, z drugiej największą porażką. To był sezon reformy III ligi, tylko sześć drużyn utrzymywało się i taki był nasz plan, by w tym gronie się znaleźć. Gra zespołu przez większość sezonu była rewelacyjna, bodajże przez 22 kolejki byliśmy liderem. Niestety, w końcówce sezonu wyprzedziła nas o jeden punkt Vineta Wolin ( notabene spadkowicz w tym sezonie ) i to na pewno było moją największą porażką.
Decyzja o odejściu była spontaniczna czy dojrzewała? Co stało u jej podstaw?
Decyzja o odejściu narastała przez ostatnie cztery miesiące. Zdałem sobie sprawę, że niestety nie wszystkim w klubie już zależy na tym, żeby pójść dalej, ale to zostawię dla siebie.
W ślad za panem pójdą zawodnicy? Bałtyk pisał, że chce Stasiaka, ale ten wybrał inaczej..
Każdy z zespołów chciałby zawodnika, który w ostatnich dwóch sezonach na trzecioligowym froncie zdobywa około 50 bramek. Łukasz wybrał ze względów rodzinnych grę w Słupsku i to szanuję. Czy za mną pójdą zawodnicy, to czas pokaże, ale na pewno chciałbym kilku, bo poprzedni i obecny sezon pokazały, że zawodnicy Przodkowa to wyróżniające się postaci tej ligi.
Trzynaście lat to szmat czasu, pewnie chciałby pan pożegnać się z wieloma osobami.
Tak, chciałbym podziękować kibicom, których nie było może wielu ale, ci którzy mieli być, to zawsze byli. Dziękuję panu wójtowi Andrzejowi Wyrzykowskiemu, który często w rozmowach wspierał mnie w pracy. Prezesowi Henrykowi Jaskólskiemu, bez którego nie byłoby w Przodkowie piłki na takim poziomie. Pracownikom klubu, których na co dzień nie widać, a robią gigantyczną pracę żebyśmy mieli dobre warunki do uprawiania piłki nożnej, a są nimi Krzysztof Kolka i Piotr Młyński. Mojemu sztabowi: Mirkowi Pawłowskiemu, Zdzisławowi Lewandowskiemu, Natalii Cylke oraz Rysiowi Górnikowi, który współpracował ze mną przez ponad cztery sezony - bez was nie byłoby tych sukcesów. Chciałbym też podziękować panu Mieczysławowi Wiktorowi i firmie Wiktormed za pomoc w doprowadzaniu do zdrowia zawodników mojej drużyny, a także często i mnie. No i na koniec zawodnikom tym obecnym i wszystkim, którzy przez okres pięciu sezonów pracowali ze mną - wielkie DZIĘKUJĘ, praca z wami to była wielka przyjemność
⇒ Zobacz też: GKS Przodkowo ma nowego trenera
Komentarze (0)