GKS Żukowo zremisował ze Śląskiem Wrocław w dzisiejszym, pełnym emocji meczu I ligi piłki ręcznej. Przed spotkaniem z ostatnią ekipą w tabeli Jakub Bonisławski i jego podopieczni liczyli na więcej, ale po nim mogą cieszyć się z jednego oczka. Do przerwy prowadzili 15:13, w połowie drugiej części mieli nawet cztery bramki zaliczki, ale potem lepiej zaczęli grać gospodarze, którzy byli bardzo blisko zwycięstwa, bo na minutę przed końcem prowadzili 27:25. Końcówka to jednak popis żukowian, którzy potrafili odrobić dwie bramki, w tym tę decydującą w ostatniej sekundzie, a tym samym wyrwać jeden punkt.
Bez rozstrzygnięcia zakończyło się starcie, które zarówno dla spadkowicza z superligi, jak też beniaminka z Kaszub miało być meczem prawdy i jedną z ostatnich szans na zdobycie jeszcze czegoś w pierwszej rundzie sezonu. Po końcowej syrenie obie drużyny mogły cieszyć się z jednego punktu, ale też żałować, że nie mogły mieć ich dwa razy więcej.
Po fatalnym spotkaniu z SMS-em, oddanym praktycznie bez walki, tym razem na parkiet wybiegli zmobilizowani i ambitni żukowianie. To znalazło odzwierciedlenie w wyniku, bo od początku to oni posiadali inicjatywę, niestety chwilami ją tracili. Tak było w pierwszej części, w której kilka razy uzyskiwali 2-3 bramki przewagi, która jednak szybko znikała. W 20 min. Śląsk pierwszy raz wyszedł na prowadzenie, ale przyjezdni natychmiast je odzyskali.
Początek drugiej odsłony był podobny, potem jednak GKS uciekł na 21:17 i wydawało się, że tym razem pewnie już zmierza po zwycięstwo. Potem jednak przestał trafiać, a wrocławianie wykorzystali to niwelując straty. Po okresie wymiany ciosów to gospodarze już witali się z gąską, bo po trzech skutecznych akcjach wygrywali 27:25.
Podopieczni Jakuba Bonisławskiego na odrobienie strat mieli niecałą minutę. Wykorzystali ją perfekcyjnie. Najpierw trafił Orzechowski, potem skuteczną obroną popisał się Plaszczak, a sekundę przed końcem świetnie zachował się Korbus doprowadzając do remisu.
W postawie żukowskiego zespołu, mimo połowicznego sukcesu, można się doszukać wielu pozytywnych akcentów. We Wrocławiu odnalazł się Orzechowski, oznaki powrotu do formy zdradził Marciniak, wreszcie też coś rzuciło koło. To wraz z kolejnym uciułanym punkcikiem daje nadzieję na nadejście lepszych czasów.
Do końca pierwszej rundy pozostały trzy kolejki. W najbliższej GKS podejmie czwartą w tabeli Pomezanię Polski Cukier Malbork.
Śląsk Handball Team Wrocław - GKS Żukowo 27:27 (13:15)
Żukowo: Patryk Plaszczak, Artur Kaczmarek oraz Michał Orzechowski 7, Marek Marciniak 5, Jakub Korbus 4, Oskar Niedzółka 4, Karol Radecki 2, Filip Wiczkowski 2, Mateusz Babieracki 2, Paweł Dzierżawski, Dmytro Bruy, Krzysztof Czarnecki, Damian Kaniowski.
Komentarze (0)