Trasa na weekend - to cykl, który na stałe zagości na łamach SportuNaKaszubach.pl. Regularnie publikowane w nim będą pomysły na różnorodne eskapady, wyjazdy, wyprawy rowerowe, piesze wędrówki, spacery, także z kijami i wózkiem, spływy i inne aktywności. Zachęcam gorąco do przesyłania własnych propozycji wypadów dużych i małych, by wspólnie stworzyć zbiór inspiracji i samemu z niego czerpać. Na dobry początek coś ode mnie.
Niespodzianki nie ma, może jest nawet lekki banał, ale co zrobić, bo chociaż fantastycznych miejsc na pieszą wyprawę mamy w regionie wiele, to perła w koronie, której próżno szukać gdziekolwiek indziej, jest jedna - Jar Raduni. To miejsce, które zachwycić powinno prawie każdego miłośnika ruchu i obcowania z naturą. Choć ta nazwa przewija się w wielu przewodnikach, w internecie jest sporo relacji z trasy, to uważam, że i w tym serwisie zachęty do przechadzki brzegiem Raduni nie mogło go zabraknąć, bo wielu, także wśród miejscowych, nie zdążyło jeszcze doświadczyć tej przyjemności.
Co?
Jar Raduni jako trasa to fragment kartuskiego szlaku PTTK, prowadzącego z Kartuz do Sopotu, a przyrodniczo rezerwat przyrody i obszar Natura 2000. Dawniej poleciłbym pokonanie dłuższego odcinka, przynajmniej tego z Babiego Dołu do Rutek. Przed laty jednak fragment trasy przebiegający po prawej stronie rzeki został oficjalnie zamknięty dla ruchu pieszego, jak głosił ówczesny komunikat, ze względu na zły stan kładek.
Pozostaje więc przemierzyć odcinek od drogi Borowo - Babi Dół do Rutek. Polecam wybrać ten właśnie kierunek, a nie odwrotny, gdyż meta w postaci terenu elektrowni wodnej stanie się atrakcyjną nagrodą za trud (gdyby ktoś takiej wobec samej eskapady jeszcze potrzebował) i idealnym miejscem na odpoczynek.
Dodam, że od dawna zabronione jest też pokonywanie Jaru Raduni wodą, jakiekolwiek spływy nie wchodzą więc w grę.
Kiedy?
To propozycja zdecydowanie na cały rok, może z wyjątkiem tych zimowych dni, kiedy trudno pokonywać bezdroża ze względu na śnieg czy oblodzenia. Już dołączone zdjęcia pokazują jednak, że, jak jak każdy las, tak i ten wyjątkowo efektownie prezentuje się wiosną (i oczywiście jesienią). Botanicy powinni zarezerwować sobie terminy odpowiadające kwitnieniu takich ściśle chronionych gatunków jak tojad dzióbaty, wawrzynek wilczełyko czy podkolan biały.
Dla kogo?
Spotykane gdzieniegdzie przestrogi o tym, jakim trzeba być chojrakiem, by poradzić sobie w jarze, należy włożyć między bajki. Wymagane jest jednak minimum wytrzymałości, sprawności fizycznej i zwinności, bo przyjdzie nam pokonywać dość strome podejścia, kilka zejść, przejść górą po sporej kłodzie lub przecisnąć się pomiędzy jej konarami.
Rozwagę należy zachować też przygotowując się do marszu - buty trekkingowe nie są konieczne, ale szpilki czy klapki też lepiej zachować na inną okazję. Z powodzeniem sprawdzą się kijki, więc to dobry pomysł dla miłośników nordic walkingu, zły z kolei dla cyklistów. Podobno są tacy, którzy pokonali wąwóz na rowerze, ale sądzę, że więcej czasu niż w siodełku spędzili targając go pod pachą, a to dla większości przyjemność dość wątpliwa.
Warto tu raz jeszcze zaapelować o wyobraźnię - jar jest miejscem w pewnym stopniu odciętym od świata, więc ewentualny dojazd służb ratowniczych byłby ogromnie trudny. Zbłądzić jednak na szlaku nie sposób, nawet ignorując oznaczenia i wyraźnie wydeptaną ścieżkę.
Jak dojechać?
Na proponowany przeze mnie odcinek najlepiej dotrzeć z Borowa, a gdzie dostać się można jednym z autobusów PA Gryf kursujących dość często na trasie Gdańsk - Kartuzy (linie 800 ub 801). Należy wyjść na przystanku w sąsiedztwie sklepu w Borowie i kierować się w stronę Żukowa, gdzie szybko w oczy rzuci się tablica informacyjna i kierunkowskaz do Babiego Dołu.
Inną opcją jest dojazd pociągiem relacji Gdynia - Kościerzyna do Babiego Dołu i dojście drogą od stacji do początku udostępnionego dla turystów fragmentu niebieskiego szlaku.
Zmotoryzowani mogą też w Borowie pozostawić samochód (np. przy drodze leśnej prowadzącej do jaru, tuż po zjeździe z drogi wojewódzkiej), bo po wszystkim łatwo wrócą do tej miejscowości autobusem.
Gdzie się zaopatrzyć, gdzie zjeść?
Zapasy zrobić można w Borowie, gdzie znajduje się kilka sklepów, w tym jeden, dość duży i samoobsługowy, tuż przy przystankach autobusowych. Po przejściu jaru sklepy znajdziemy w Borkowie - po wyjściu pod górę z Rutek należy przejść ok. 50 metrów w stronę Kartuz, przez ulicę i przejście pod wiaduktem. Tuż za szkołą jest mały sklep spożywczy, kawałek dalej duży dyskont.
Na ciepłą strawę możemy liczyć w Borowie, gdzie zapraszają dwie restauracje rybne. Gospoda znajduje się też w Borkowie, przy drodze wojewódzkiej w kierunku Borowa, ale dość daleko od kresu podróży i przystanków autobusowych.
Przedsmak
Wyprawa rozpoczyna się w zasadzie przy wspomnianym skrzyżowaniu DW 211 z trasą do Babiego Dołu. Najpierw rozgrzewka, czyli spacer do samego rezerwatu, leśną, choć dość ruchliwą drogą. Po minięciu dwóch linii kolejowych i pokonaniu ok. 1,8 km dotrzemy do wyczekiwanych czerwonych tablic i planszy opisującej przyrodnicze walory rezerwatu. By wejść do jaru, trzeba przejść jednak jeszcze ok. 100 metrów główną drogą i poszukać na drzewach oznaczeń niebieskiego szlaku, które wskażą właściwe miejsce skrętu do lasu.
Krok w inny świat
Opisując sam marsz brzegiem Raduni ograniczę się do kilku wrażeń. Już po kilku chwilach spędzonych w jarze dopadły mnie doznania tak rzadkie na co dzień. Jedno to świadomość bycia w miejscu, w którym ręka ludzka nic jeszcze nie zdążyła zepsuć (choć zdarzają się niestety śmieciowe ślady “turystów”). Drugie to głucha cisza, nie licząc oczywiście delikatnego szumu wody czy odgłosów natury - strome zbocza sprawiają, że praktycznie nie dochodzą tu odgłosy cywilizacji.
Jest to więc miejsce idealne, aby odpocząć od świata, odetchnąć świeżym powietrzem i pomyśleć o czymkolwiek. A przy tym pozachwycać się czasem malowniczo meandrującą, w innym miejscu nabierającą bystrego nurtu Radunią, kompozycjami drzew powalonych przez czas czy rzadkościami świata flory. Tutaj też dobitnie przekonać się można, jak blisko niektórym kaszubskim zakątkom do Bieszczad czy innych niskich gór.
Finał
Trasę pokonywałem w towarzystwie, niespiesznie i z wieloma przystankami, dlatego na ten czas przejścia wynoszący ok. 3 godziny trzeba wziąć poprawkę. Dokładnego dystansu nie obliczałem, ale internetowe cuda wskazują, że całość to ok. 7 km. Zwiastunem kresu jaru będzie słabnący pęd Raduni, rozszerzające się koryto rzeki, które stopniowo przechodzi w rozlewisko i zbiornik przed tamą elektrowni.
Na koniec wyprawy czekają widoki zgoła odmienne, ale również warte zachodu - m.in. wspomniana elektrownia, znany most kolejowy, hodowla ryb. O nich jednak napiszę wkrótce, bo mogą być odrębnym wypadem.
Powrót
Po zakończeniu marszu w Rutkach, należy opuścić teren elektrowni i kierować się stromym podejściem do Borkowa, przejść po zebrze wzdłuż wiaduktu. Wyżej znajduje się przystanek kolejowy, a wiaty autobusowe (do Kartuz przez Borowo, a także w kierunku Żukowa) znajdują się ok. 100 m w stronę przeciwną do wiaduktu.
Do Borowa wrócić można też pieszo - to tylko ok. 3 km, ale idzie się głównie poboczem ruchliwej drogi, więc jest mało przyjemnie, zwłaszcza po wrażeniach z jaru.
Ocena
Bezapelacyjnie 10/10, zdecydowanie polecam. W końcu już w tytule się rzekło, że ten jar jest jak raj.
Orientacyjną mapkę zamieściłem w galerii, do bliższgo obejrzenia na traseo.pl.
Komentarze (2)
• B. Cirocki 24.06.2016, 10:26 Zgłoś naruszenie
@Andrzej
1. Głowy nie dam, nie szedłem jarem z dzieckiem w tym wieku, ale patrząc na znanych mi kilkulatków sądzę, że dadzą radę, przynajmniej jeśli chodzi o teren. Trzeba tylko uważać w miejscach sąsiadujących z wodą oraz na bardziej stromych podejściach i zejściach. To, czy dla dziecka w tym wieku 3 godziny wędrowania po lesie będą interesujące, to już inna i indywidualna sprawa.
2. Tak, na pewno jest możliwość przejścia. Linia jest czynna w tym sensie, że co kilka dni przejeżdżają nią pociągi towarowe, nie ma regularnego ruchu pasażerskiego. Kiedy byłem tam wiosną, deski, którymi pokryty jest most, były uzupełnione i wymienione.
Jedna uwaga: spacer jarem nie jest związany z przejściem przez most, to ewentualna dodatkowa opcja wymagająca zboczenia z trasy.
Pozdrawiam
• Andrzej 23.06.2016, 17:57 Zgłoś naruszenie
Bartek ! Serdeczne dzięki za bardzo "pragmatyczną " relację. Pragamtyczną ponieważ mam dwa pytania.
1. Wybieramy się ze znajomymi w tym roku / 2016 / na spacer Jarem. Jednak mają nam towarzyszyć dwaj "młodzieńcy" - 5 i 8 lat. Pytanie czy dadzą radę ?. Trasa dokładnie taka sama jak opisałeś.
2. Czy na pewno jest możliwość przejścia mostem w Rutkach ? Wszak czynna linia to znaczy "przejść po zebrze wzdłuż wiaduktu" ?. Będę wdzięczny za info i pozdrawiam
Andrzej